15 paź 2022 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

PKO Ekstraklasa. Kontrowersje w meczu Radomiaka ze Śląskiem Wrocław

Mecz Radomiaka ze Śląskiem nie obył się bez kontrowersji (fot. PAP)

Trzy czerwone kartki pokazał piłkarzom Śląska Wrocław sędzia Łukasz Kuźma z Białegostoku. Radomiak wygrał 2:0 dzięki golom strzelonym w 90. minucie gry i w czasie doliczonym. Niestety pierwsza bramka padła w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Stoper Lechii o kryzysie: pamiętam gorszy sezon w Gdańsku

"Kawał chama z niego". Kapitan Legii zszokował zachowaniem

Czytaj też

Wisła Płock – Legia Warszawa 2:1. Josue nie podał ręki Łukaszowi Sekulskiemu

"Kawał chama z niego". Kapitan Legii zszokował zachowaniem

Pierwszą czerwoną kartkę w 64. minucie zobaczył Łukasz Bejger. Fatalny błąd popełnił wtedy Patrick Olsen, który chciał podać do Diogo Verdaski, ale zrobił to niecelnie i piłka potoczyła się obok niego do wychodzącego na wolną pozycję Roberto Alvesa z Radomiaka. Napastnik gospodarzy zapewne byłby przy niej pierwszy. Bejger wiedział, że przed Alvesem była już tylko bramka i bramkarz Śląska Rafał Leszczyński, a pozostali obrońcy gości nie zdążą go już dogonić. Przytrzymał więc na chwilę napastnika Radomiaka, a ten w rezultacie się przewrócił. Sytuacja była oczywista, więc sędzia Łukasz Kuźma podbiegł i bardzo szybko pokazał czerwoną kartkę.

Do 90. minuty było nadal 0:0. Wówczas Konrad Poprawa na środku boiska chciał zagrać piłkę, ale Michał Feliks z Radomiaka był szybszy. To on zagrał piłkę, a spóźniony Poprawa trafił Feliksa korkami w stopę. Trafienie może nie było mocne, Feliks jego skutki raczej trochę wyolbrzymił, ale przewinienie było faktem. Sędzia słusznie zakwalifikował je jako faul nierozważny, czyli kwalifikujący się do żółtej kartki. Poprawa był już wcześniej napomniany, więc arbiter musiał go wykluczyć z gry. Od tego momentu Śląsk grał w dziewięcioosobowym składzie. Mimo to goście byli blisko wywalczenia remisu.

W drugiej doliczonej minucie gola na 1:0 strzelił Maurides , ale zawodnicy Śląska protestowali wskazując, że strzelec bramki faulował Victora Garcię. Powtórki telewizyjne potwierdzają, że pretensje były uzasadnione. Maurides opierał się na ramionach Garcii tuż przed zagraniem piłki głową, a także w trakcie uderzenia głową i tuż po nim. Obrońca Śląska w tych okolicznościach, powstrzymywany ręką lub rękami, nie miał szans na wygranie pojedynku o górną piłkę, ani nawet nie mógł wybić jej chwilę później. O ile zdarzenie mogło być trudne do oceny dla sędziego Kuźmy, o tyle zaskakujący był brak pomocy ze strony Piotra Lasyka, sędziego VAR. Niestety nie wezwał on Kuźmy do monitora, więc arbiter nie mógł sam się przekonać, czy piłkarze Śląska mieli w tej sytuacji rację.

"Kawał chama z niego". Kapitan Legii zszokował zachowaniem

Czytaj też

"Kawał chama z niego". Kapitan Legii zszokował zachowaniem

Maurides piłkę zagrał głową, ale w akcji pomagał sobie ręką lub rękami - przed zagraniem piłki głową, w trakcie i tuż po tym zagraniu

Po bramce atmosfera się pogorszyła, doszło do masowej konfrontacji. W zaprowadzeniu porządku Kuźmie musiał pomagać sędzia asystent Marcin Borkowski, który w tym celu wbiegł na boisko. Po chwili sędzia pokazał paru zawodnikom żółte kartki. Po kolejnej chwili Borkowski zawołał Kuźmę i albo przekazał mu, że jednym z ukaranych był Diogo Verdasca, który wcześniej zobaczył już jedną żółtą kartkę, więc powinien zobaczyć czerwoną, albo ewentualnie podpowiedział arbitrowi, żeby pokazał Verdasce drugą żółtą i w efekcie czerwoną. Zapis telewizyjny nie wyjaśnia, za co była druga żółta kartka, ale po chwili Verdasca zobaczył czerwoną. Gra została wznowiona, gdy zegar pokazywał czas 94:57. Grający z przewagą trzech zawodników Radomiak drugiego gola strzelił, gdy na zegarze było 96:39. Tuż po bramce sędzia zakończył mecz.